Najczęściej wymienianą częścią garderoby są (a właściwie: "powinny być" ;)) majtki. Siłą rzeczy to one najszybciej tracą swoją świeżość, stąd też oczywista potrzeba codziennego wyciągania z szafy nowej pary majteczek, a czasami nawet dwóch. Pominąwszy już oczywiście sytuacje, kiedy kolejne kreacje wymagają dobrania nieco innej bielizny, ale - powiedzmy sobie szczerze ;) - takie dni zdarzają się raczej rzadko. Coś, co jest dla nas higieniczną oczywistością, przed wiekami jakoś nie było dla wszystkich jasne. Zupełnie tego nie rozumiem - jak można było nosić bieliznę długimi tygodniami? Rozumiem inne czasy, inną kulturę i modę, no ale bez przesady: nosów innych chyba ludzie wtedy nie mieli? :) A zdarzały się takie sytuacje, jak ta zastana w przepastnej garderobie słynnej cesarzowej Józefiny, partnerki nie mniej słynnego cesarza Francji, Napoleona Bonaparte. Otóż ta można pani posiadała naprawdę zatrważającą ilość sukni - miała ich ponad dwie setki. Przepięknych, najmodniejszych sukni czołowych projektantów tamtych czasów. Wykonanych z najdroższych i najwspanialszych materiałów oraz ozdobionych olśniewającymi klejnotami. Zgadnijcie, ile w tym przepychu można było znaleźć par majtek (czy też "pantalonów", bo ówczesne majteczki przypominały raczej namioty niż kuse elementy bielizny)? Dwie pary. Tak! Na sto sukien kogoś usytuowanego tak wysoko jak cesarzowa Francji, przypadała jedna para majtek! Coś mi mówi, że cesarzowa Józefina raczej nie zmieniała bielizny każdego dnia... Ciekawa jestem... Hm,"atmosfery" na francuskim dworze :P il_pantal570xN.323016867Przed szesnastym wiekiem majtek nie noszono wcale, co wydaje mi się być lepszym pomysłem niż noszenie garderoby mocno nieświeżej. A skąd w ogóle wzięły się pantalony? Są podobno wynalazkiem Katarzyny Medycejskiej, która uwielbiała jazdę konną. W jej hobby przeszkadzały jednak suknie - kiedy rozsiadła się na koniu "po męsku", suknie sprawiały, że było widać wszystkie jej... "tajemnice". Żeby coś z tym zrobić, uszyła sobie pierwsze w historii majtki :)